W czasie, gdy ja walczyłem jeszcze ze swoim nałogiem, Stolnik urządzał w swoim zamku zabawy i huczne uczty. Wszystko na cześć zaręczyn swojej córki. Wściekły jeździłem wokół zamku, przyglądając się tym uroczystościom z daleka. Pałałem nienawiścią do Stolnika.
Były to czasy konfederacji targowickiej, a Stolnik był zwolennikiem Konstytucji 3 maja. Pewnego razu, jeżdżąc tak bez celu, zobaczyłem jak zamek szturmowali Moskale. Ale Horeszko dzielnie odpierał atak. Kiedy spostrzegłem, że wychodzi na taras znowu zwycięski, nie wytrzymałem, porwałem karabin Moskala i strzeliłem w jego kierunku. Nie mierzyłem nawet, ale pech chciał, że zadałem mu śmiertelną ranę.
Później okrzyczano mnie zdrajcą, myślano, że jestem w zmowie z Rosjanami. Sama Moskwa też uważała mnie za swego stronnika. Proponowano mi wysokie stanowiska, ale nie przyjąłem ich. Nie byłem przecież zdrajcą! Kochałem nad życie swoją ojczyznę. To nie ja zdecydowałem, że rodzina Sopliców przyjęła ofiarowane im przez Moskwę ziemię Horeszki. Nie miałem już wpływu na rodzinę. Uciekłem z kraju.