poniedziałek, 15 listopada 2010

List Jacka Soplicy do Tadeusza cz.1


Drogi Tadeuszu, ukochany Synu mój!

Czas bym się ujawnił i chociaż w części usprawiedliwił swe czyny. Każdy w życiu popełnia błędy szczególnie w okresie młodości, ja także ich nie uniknąłem i chociaż ciężkie zarzuty ciążą na mej osobie, mam nadzieję, że zrozumiesz i docenisz mą spowiedź.

Pewnie słyszałeś, że byłem jedną z najbardziej liczących się postaci w naszym Sopliców rodzie. Nie byłem bogaty, ale cieszyłem się poważaniem wśród szlachty i zawsze mogłem liczyć na jej wsparcie. Jak to młody, miałem jednak nie najłatwiejszy charakter. Cechowała mnie kłótliwość, próżność i pycha. Byłem też porywczy, wybuchowy, skłonny do bójek. Te cechy moje doskonale potrafił wykorzystać Stolnik Horeszko. Był on wówczas jednym z najbogatszych ludzi w okolicy. Zwłaszcza w czasie sejmików zapraszał mnie do siebie na wspaniałe biesiady i zabawy huczne. By mnie sobie zyskać, mawiał, że nie ma ode mnie lepszego przyjaciela. Ale to wszystko były pozory! Wstrętna obłuda! Potrzebny byłem Stolnikowi do zjednania szlachty na jego korzyść. W czas sejmików liczył się każdy głos!

Wkrótce zauważył, że jestem zakochany w jego prześlicznej córce, Ewie. Mimo że byłem darzony wzajemnością, dumny arystokrata udawał, że nie ma o niczym pojęcia. Gdzieżby on, oddał mnie, biednemu szlachetce, swój skarb. Niedługo też musiałem czekać aż podano mi czarną polewkę. To ostatecznie przekreślało me nadzieje na pozyskanie ręki ukochanej. Wyobrażasz sobie, jaki byłem zraniony w swej dumie, zrozpaczony, zły i wściekły. Wzburzony postanowiłem wyjechać za granicę z małym oddziałem szlachty. Chciałem tam walczyć o wolność ojczyzny. Przedtem jednak miałem nadzieję, że Stolnik, zobaczywszy mnie opuszczającego kraj, wzruszy się i odda mi Ewę za żonę. Cóż to był za pomysł! Podczas pożegnania Horeszko poprosił mnie o radę w związku ze ślubem córki z kasztelanem witebskim. To przeważyło szalę goryczy!

Czytaj dalej

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw opinię